RED ON MY MIND

W ostatnim poście z przepięknej i interesującej Girony pokażę Wam już tylko swoją stylizację na ten wypad. Zawsze wychodzę z założenia, że odwiedzając tak świetne miejsca, chciałabym fajnie wyglądać. Moja mama za każdym razem się dziwi, czemu pakując się na wycieczkę, nie zabiorę ze sobą jakiś wygodnych rzeczy typu jakieś dresy czy luźne spodenki a do tego jakiś T-shirt. Odnoszę wrażenie, że część turystów właśnie tak robi. Ja, podczas jednego dnia spędzonego w danym miejscu, chcę się czuć tak jakby było to moje miejsce. Jak u siebie. Dla tego też na wypad do Girony postawiłam na asymetryczną, czerwoną sukienkę z falbankami zestawioną z jeasowymi laczkami oraz nerką z efektem wężowej skóry.

[Ta kartka za moją nerką na pierwszych zdjęciach to mapa ;')]

Podoba Wam się taka letnia stylizacja? Co wolicie ubrać do zwiedzania? 

Love,

Veronica